piątek, 19 listopada 2010

Foods, dynie

Po halloween wybralismy sie na wystawe dyń. Facet wyrzezbil ich 130... Poswiecona byla ona pamięci jego synowi, ktory popelnil samobojstwo w marcu z niewiadomych przyczyn. Kazdy dostal koperte i mogl zaglosowac na swoj ulubiony ksztalt. Ja wybralam ten ponizej... niestety zdjecie nie jest dobrej jakosci, ale mozna wywnioskowac co przedstawa:




A to jest dynia z przed kościola. Tutaj kazdy kosciól byl udekorowany w dynie:

-----------------------------------------------------------------------------------
Lekcja gotowania jest tutaj moim najlepszym przedmiotem. Najmniej nauki, najwięcej zabawy podczas lekcji. Gotujemy bardzo często i ogolnie wszyscy w grupie są bardzo fajni. Niestety nasza nauczycielka opuscila nas miesiac temu i caly czas mamy substitute... na początku miala do nas wrocic we wtorek, ale jej synowi operacja się nie powiodła i niestety umiera...

W takim balaganie jemy nasz jablecznik:



Meksykanie. Akurat nauczycielka kupila za malo jablek i musialysmy sie przeniesc do ich kuchni, ale bylo zabawnie:




W nagrode za przyniesienie największej ilosci produktow zywnosciowych dostalismy pączki od naszej nauczycielki ,advisory period'. Ogolnie dostaniemy cos jeszcze od szkoly. Reakcja osób jak dowiedzielismy sie ze zajelismy pierwsze miejsce : ,, Czy dostaniemy Sushi??'' hmm Sushi (?)

Jakies dwa tygodnie temu jedna z Rotarian zaprosila mnie do siebie na pieczenie ciasteczek na święta. Miala fajnego kota:

Ciasteczka:
Z Monicą (córką tej kobiety):

Podczas gotowania:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz