piątek, 23 lipca 2010

Przygotowania

Wrócilam wczoraj tuż przed pólnocą z Krakowa. Pojechalismy dzień wczesniej, aby nie bylo potrzeby wyjezdzać wczesnie rano. Dojechalismy na miejsce okolo 22 i poszlismy na rynek. Jeszcze nigdy nie bylam wieczorem na rynku w Krakowie więc w końcu mi się udalo :D. Bylo bardzo dużo osób, w tym wielu obcokrajowców. Bylismy umówieni ze znajomymi rodziców na placu szczepańskiego aby zobaczyć kolorową fontannę.

Porobilam parę zdjeć:









Po krótkim spacerze, wstąpilismy do mieszkania znajomych na Grodzkiej. Mialam tam możliwosc spania, żeby miec blisko rano do konsulatu, ale pojechalam razem z rodzicami gdzie indziej. Spędzilsimy tam trochę czasu, i po pólnocy pojechalismy do mieszkania. Rano trzeba bylo się zbierać aby zdążyć na rozmowę. Dostalam rano pytania od rodziny, które mogę zadać konsulowi aby na pewno ,,dostać'' wizę i spedzić ten rok dalej ze znajomymi. Wizytę mialam na 9.30 ale dotarlam na miejsce gdzies kolo 8.40. W sumie bylo dużo osób ubiegających się o wizę, i z tego co zauważylam, odmówiono 2 osobom. Dostalam numerek 68 i zaczelo się czekanie. W trakcie zobaczylysmy się z Izą, która miala nr 10 i czekala niecalą godzinę. Godzina wydania biletu: 8.31. Wyszlam z konsulatu o 11.10. Hmm lekko się przedluzyly apowiadane 2h czekania. Trafilam na stanowisko drugie, gdzie byl mily facet kolo 50tki :D. Reszta stanowisk zwalniala się co 10-20 min, a drugie góra co 5min. Sama rozmowa trwala bardzo krótko.
A potem wyrobilismy kartę Isic, szukalismy prezentów i zwiedzalismy Kraków.







Wczesniej nie zamoczylam się w fontannie, wiec uznali że popelnilam zbrodnie, więc zrobilam to następnego dnia. Bylo tam pelno dzieci a nawet psów. Ten tak smiesznie lapal wodę. Niestety zdjęcie nie oddaje tego widoku :D



W poszukiwaniu prezentów obeszlysmy z mamą rynek wzdluż i wszerz oraz masę pobocznych uliczek. W końcu kupilam dużą liczbę albumów o Polsce, bluzkę, czapkę oraz szkatulki (zdj dolącze do następnej notki)













Po za tym, ciągle przygotowuje się do wyjazdu, kupując różne potrzebne rzeczy. Jestem w trakcie robienia przypinek do marynarki z Karoliną. Na razie efekt naszej pracy jest taki:



W poniedzialek kiedy wrócilam do domu zastalam malą paczuszka od mojej host rodziny. Okazalo się że wyslali mi jako prezent przypinkę na moją marynarkę, którą tego samego dnia wybralam od krawcowej. Dostalam od nich polączone dwie flagi Polską i Amerykańską. Przypielam ją z resztą moich przypinek i tak na razie wygląda:



Karolino... życzę zdrowia i dziękuje bardzo za pomoc ;)

2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za ciebie =]!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh bardzo Ciebie przepraszam ze tak pozno komentuje, ale mam tu urwanie glowy. Mam nadzieje ze wsyztskio sie ulozy i spokojnie dolecisz, ale mowie Ci zobaczysz co to znaczy tesknota. Trzymam kciuki. A tak apropo to ja Ania- lookthroughtmyeyes

    OdpowiedzUsuń