niedziela, 10 października 2010

Dynie

Tydzień temu wybralismy się kupic dynie. Miejsce to bylo oddalone okolo pól godziny jazdy samochodem:




Największa dynia:





Kupilismy dwie dynie, jedną malą a drugą większą. Pózniej dokupilismy trzecia w sklepie. Duzo większą która wyszla dwa razy taniej niż za dwie lącznie.


Ciasteczka, które pieklismy na lecji gotowania:


I nadszedl w koncu dzien kiedy mialam się spotkac z moja rodzinną z Indiany. Bylismy umówieni w piątek na siedemnastą. Godzinę jesli nie dlużej spędzilismy na rozmowach, później mielismy uroczysty obiad i zakupy. Dzien wczesniej upieklam kruche ciasteczka, które wyszly o wiele lepiej niz moje poprzednie dzielo w kuchni. Rodzina przywiozla czekoladowy tort, który byl przepyszny i mnóstwo innych rzeczy. Ubrania, slodycze, zdjecia rodzinne, ksiazki do anatomi, slowniki... Wzbogacilam sie takze o dwie pary nowych butów ( buty zimowe do kolan- po czym mój host tato stwierdzil ze kupilismy za krotkie bo ,,snieg jest o wiele wyzszy w zimie'' i trampki) Hah wszyscy caly czas sobie robią zarty z zimny,bo wiedzą ze za nia nie przepadam i jest to teraz bardzo częsty temat :D Choć troche na razie nie pasuje bo temp na zewnatrz jest bardzo przyjemna. W piątek bylo 32 stopnie Celsjusza!! wczoraj 29...
Kupilismy też wiele innych rzeczy. Na następny dzień poszlismy na sniadanie do restauracji Perkins, i na spacer do parku. W parku ciągle widać slady po bardzo wysokim poziomie wody, który okolo dwa tygodnie temu spowodowal dużo powodzi w okolicznych miejscowosciach.
W sumie glownym celem spaceru, bylo zrobienie wspolnych pamiatkowych zdj:








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz