wtorek, 26 października 2010

Haunted House

W srodę organizowany byl wyjazd do nawiedzonego domu, przez Kosciol moich hostów. Chyba w Polsce Kosciol by nigdy nie naklanial dzieci do takiego wyjazdu, hmm nie wiem :D. Znajdowalo się to okolo 1h drogi od Red Wing. Miejsce które wczesniej pokazala mi moja host rodzina z powodu nazwy Zywiecs. Po pobycie w Polsce doskonale wiedzą z czym to kojarzyc, a nawet maja kufle do picia piwa przywiezione jako pamiatki. Kazdy dostal trójwymiarowe okulary do specjalnego pomieszczenia. Ogólnie nie bylo bardzo strasznie, ale bylo ciekawie. Wszędzie chodzili poprzebierani ludzie, którzy mieli za zadanie straszyc dzieci.

To zdjecie zrobilam jak siedzielismy jeszcze w busie, a potem zapomnialam zrobic na zewnatrz. Wiec mam tylko to jedno zlej jakoci:



Dynie:


Pierwsza jazda żóltym autobusem. Nie obylo się bez zdjecia:









Po częsci pierwszej która odbyla się w srodku budynku, byla przejazdzka wsród pola kukurydzy. Nazywa sie to haunted hayride. Wszedzie po drodze rozstawione są male domki, które przedstawiają rózne ,,straszne rzeczy''. Przewaznie z tych domów wyskakiwali ludzie i rzucali się na nasz ,wóz'.











Na miejscu byl sklep, w ktorym mozna bylo kupic dynie i rózne inne akcesoria związane z Halloween.



Po przejażdzce mielismy jeszcze godzine do zbiórki. Przesiedzielismy ten czas w duzej sali. Wyswietlany byl tam film z Kristen Stewart ,Poslancy' ale muzyka byla nastawiona tak glosno ze nic nie bylo slychac. Po drugiej stronie byla przestrzen gdzie ludzie mogli tańczyc.



Żólte autobusy:


Na koniec do naszego autobusu doszedl nowy pasażer, jednak uciekl zanim ruszylismy.

1 komentarz: