sobota, 25 września 2010

Jedzenie

Kolejny tydzień minął bardzo szybko… Jednak cały czas dzieję się coś nowego. Największe eksperymenty jednak związane są z jedzeniem. Szczególnie kiedy host mama ma wolny czas, dużo czasu spędzamy w kuchni. Maja oni wiele przepisów i są otwarci do próbowania wszystkiego, więc tym sposobem cały czas mamy coś nowego. Od przyjazdu tutaj, jadłam nie tylko amerykańskie jedzienie, ale także polskie, meksykańskie a nawet chinskie. Ale ich sposób żywienia różni się czasami znacznie od naszego. Ale na razie wygląda na to że polskie jedzenie jest bardzo dobre i zdrowsze. Sami moi hości je wychwalają, po tamtegorocznej wizycie w Polsce. Szczególnie zasmakowaly im pierogi, gołąbki oraz kawa Nescafe (którą podobno produkują tylko w Europie).
Polskie jedzenie mialam mozliwosc jesć na kiełbasa festiwal. Cały czas śmieszy mnie ta nazwa, a szczególnie królowa i król kiełbasy. Do tej pory robimy sobie z host rodziną z tego żarty. Nie wyobrażam sobie takiego czegoś w Polsce.
Także cały czas mam okazje mówić o Polsce. Dużo osób stara się wymówic nazwe mojego miasta, a jak pierwszy raz moja host mama je wymówiła to nie załapałam ze ona o tym mówi. Tak samo czasem jest w szkole, jak nauczyciel daje uczniom liste do sprawdzenia, to czasem niektórzy omijają mnie lub mówią coś w stylu Gosija (co jest jeszcze w miare ok, ale brzmi troche po Rusku). Czasem jest Goshia, Gashia itp.
Na każdym sprawdzianie, który miałam do tej pory, i będę mieć w przyszłym tygodniu mogłam/ mogę mieć kartkę papieru A4 na której może być wszystko co zmieszczę. A wiec odpada uczenie się wzorów oraz regułek. Tutaj trzeba mieć wiedzę jak użyć wzór do zadania…. Gdyby tak było w Polsce, było by o wiele przyjemniej.
Po za tym kolejna seria pocztówek jest w drodze :D wreszcie przełamałam lenistwo i skompletowałam wszystko co trzeba.
W sklepach można dostać duzo rzeczy gotowych. Opcja dla zapracowanych albo leniwych osób. Można znaleźć tam w sumie wszystko co potrzeba przygotować lub samemu upiec. Dlatego ich niektóre sklepy są bardzo duże.

LUNCH
W mojej szkole na Lunch serwują głównie niezdrowe jedzenie. Po jednej stronie frytki, hot dogi i hamburgery. Po drugiej 3 główne stoiska, gdzie każdego dnia serwowane jest inne jedzenie. Czasami jest bardzo dobre, ale zdarza się że nic mi nie odpowiada. Ale mając 70 $ miesięcznie na jedzenie i to w sumie na 15 dni szkoły, można brać do woli. Zdrowej żywnośi prawie tutaj nie mają. W niektóre dni tygodnia jest jabłko/ pokrojone mandarynki/ brzoskwinie lub ananas, zawsze sałatki (ale nie wyglądają za bardzo apetycznie) i to wszystko. Wiele osób pije tutaj czekoladowe mleko do jedzenia, albo inne, bo maja tutaj chyba z 5 różnych rodzajów. Są takze inne napoje wyboru. Po lunchu tłumy nastolatków idą kupić cookies. I tak w sumie każdego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz