sobota, 4 września 2010

Ślub

Do tej pory jeszcze nie mialam czasu wypróbowac telewizor, bo dzien, kiedy bylam do poludnia sama wykorzystalam na rozmowy ze znajomymi. To byl pierwszy dzien szkoly w Polsce, wiec bylo o czym rozmawiac :D
Karolina dala mi przepis na Karpatke, ale jeszcze nie wiem kiedy go użyje. Po poludniu wziąl mnie i h. siostre- h. tato do jego pracy. Poćwiczylysmy na przyrządach ponad pól godziny i wrócilismy do domu. O piątej zaprosila mnie do siebie kobieta z Rotary. Bardzo sympatyczni ludzie. Wyszukali w internecie dania Polskie, ale chyba nic im to nie mówilo bo stanelo na lasani i greckiej salatce.
Na kolacji byl takze ich syn z jego dziewczyną, wiec poznalam kolejne osoby ze szkoly. Nie obylo sie bez dziwnych pytan, które ich syn od razu prostowal (mamo! pytasz się ją jakby w buszu żyli xD -po pytaniu czy mamy telewizor...)
Później wybralismy się na spacer, ale w trakcie na niebie pojawily się bardzo dziwne chmury, więc wrócilismy do domu. W momencie przekraczania progu rozpętala się burza.
W kolejny dzień pojechalismy na State Fair (notka niżej).
Dzis wybralam się z h. mamą na spacer. Wzielysmy pieska:







Nowe auto:


Wybralismy się dzisiaj do Kosciola Katolickiego (ja, h. mama i h.tato). A potem na wesele, które się sporo różnilo od naszego w Polsce.
Największa róznica, to to że trwa dużo krócej. A odbywalo się w domku przy polu golfowym.






1 komentarz:

  1. hej!strasznie lubię twojego bloga,podziwiam że masz czas pisać, bo ja nie mam niestety(obecnie jestem w Oregonie),tylko szkoda, że prawie nikt go nie komentuje-zresztą tak jak u mnie;(
    pozdro

    OdpowiedzUsuń